Kiedy potrzebowałam towarzystwa, spotykałam się ze znajomymi. Chyba mieli mnie trochę dosyć, bo na każde pytanie „Co u Ciebie Karola?” padała odpowiedź „A nic.. Ciągle szukam.” Choć tak naprawdę nie robiłam nic, żeby naleźć swoją prawdziwą miłość.
Moje „poprzednie” życie ani odrobinę nie przypominało tego, co mam teraz. A co mam? Mam cenny skarb, który dano mi odnaleźć... A właściwie to ON mnie odnalazł. Były czasy kiedy ze wszystkich stron wiało pustką i monotonią. Praca, szkoła, dom, nauka, obowiązki w domu.
Któregoś z kolei pięknego dnia sierpnia 2010 roku postanowiłam strzelać , wziąć sprawy w swoje ręce i tak odnalazłam portal „My Dwoje”. Spodobał mi się, a więc zalogowałam się i wypełniłam Test Doboru Partnerskiego. Nie czekałam nawet 2 dni, a odebrałam wiadomość od Michała. Pomyślałam: "To naprawdę działa..."Całkiem normalna kulturalnie napisana wiadomość „Spodobał mi się Twój profil, czy moglibyśmy porozmawiać.. itp.” No jasne – pomyślałam.. Czemu nie.
A najlepsze jest to że na początku na moim profilu nie wstawiłam zdjęcia, dopiero parę dni po. Michał napisał nie wiedząc jak wyglądam. To mnie bardzo zaintrygowało. Większość ludzi z którymi pisałam, pytali na początku jak wyglądam. Ale czy to jest najważniejsze? Zdjęcie, które zdobi Twój profil.. ;/
Michała nie bardzo obchodziło jak wyglądam...
Ojej sama nie wiem czy to dobrze czy źle. Może to jakiś desperat?! – pomyślałam. Po paru dniach „randek” internetowych postanowiłam pokazać mu jak wyglądam. Był wniebowzięty i chciał się spotkać. Randka w realu. Nasza magiczna data to 22 sierpnia (niedziela) o 10 rano. Miejsce? Starówka, pod kolumną Zygmunta.
Był piękny słoneczny i ciepły dzień. W sam raz na miłość... Wybraliśmy się na pyszną poranną kawę, a potem na bardzo długi spacer. Michał był troszkę stremowany, bo ciągle mówił i mówił. O tajemnicach katedry Najświętszej Maryi Panny w Chartres we Francji, o Templariuszach, o zaginionych skarbach. Nie dawał mi dojść do słowa! A tematy były fascynujące, ale wydawały mi się troszkę dziwne jak na pierwszą randkę. Takim sposobem niedzielę spędziliśmy razem, ok. 16 dojechałam dopiero do domu. Nazajutrz umówiliśmy się na 2 spotkanie, tym razem do ZOO. Ale nie było już tak przyjemnie jak poprzedniego dnia...
Ale o tym napisze Michał w swojej wersji historii ;) Na 4 spotkaniu (26.08) poszliśmy do kina. A na koniec Michał niefortunnie skradł mi buziaka. Do dziś się z tego śmieje – jaka byłam zaskoczona...
To następne dni rozstrzygnęły naszą przyszłość. Zdałam sobie sprawę że w końcu GO znalazłam. Mojego Królewicza na białym rumaku, o jakim marzy każda dziewczynka i kobieta oczywiście... choć wcale się do tego nie przyznaje ;). Jesteśmy już razem 5 miesięcy, a czar miłości nie prysł jak bańka mydlana i wcale nie ma zamiaru tego robić ;) Układamy sobie razem życie. Teraz - małżeństwo - życiowa decyzja. Chcemy wziąć ślub w tym roku.Nie wyobrażamy sobie funkcjonowania bez Siebie nawzajem.
A ja? Ja nigdy nie kochałam tak jak kocham teraz.
Czy kiedykolwiek obudziliście się z poczuciem beznadziejności, pustki, samotności w swoim życiu? Czy spędzając czas na codziennych obowiązkach nie czuliście nigdy potrzeby, aby był ktoś obok kto pokocha Was całym sercem? Jak już wiecie nazywam się Michał i chcę Wam trochę opowiedzieć o sobie i o tym co mnie spotkało w życiu. Powyższe uczucia, mimo wielu otaczających mnie osób np. w pracy, na uczelni nie były mi obce. Kiedy, jako Singiel, wstawałem każdego poranka zastanawiałem się co dzisiaj będę robił oprócz codziennych obowiązków. Zazwyczaj nic szczególnego nie przychodziło mi do głowy. Bo co może robić Singiel? Najczęściej taki dzień kończył się długimi bezcelowymi wycieczkami po mieście. Nie potrafię powiedzieć ile kilometrów przeszedłem, ale jest to gwarantuję Wam olbrzymia ilość. Włóczyłem się to tu, to tam. Bez względu na śnieg, deszcz, czy upał. Sposób na samotność. Zastanawiałem się podczas tych spacerów nad swoim życiem – jaki jest jego cel? Czy Singiel to moje przeznaczenie? Kiedy spotkam swoją prawdziwą Miłość?
Pewnego dnia kiedy siedziałem przed komputerem postanowiłem wejść na portal randkowy My Dwoje. Dostałem tam różne oferty osób, które także szukają swojego szczęścia. Moją uwagę przykuła zwłaszcza jedna osoba. Była to pewna tajemnicza dziewczyna, która po kilku słowach napisanych przez siebie w swoim profilu, szczególnie mnie sobą zainteresowała. Nie zastanawiając się ani chwili zdecydowałem się do Niej napisać.
Z niecierpliwością czekałem na jakąkolwiek odpowiedź. No i się doczekałem – odpisała. Drżącą ręką kliknąłem na wiadomość. Serce podeszło mi do gardła. Nie wiedziałem czego się spodziewać. Po chwili na mojej twarzy ukazał się uśmiech. Jej odpowiedź była jak najbardziej pozytywna. W tym właśnie momencie zaczęła się rewolucja w moim życiu. Zaczęliśmy ze sobą pisać. Nasze internetowe rozmowy trwały kilka dni. Podczas jednej z nich stwierdziliśmy, że warto się spotkać. Umówiliśmy się - randka w realu.
Kiedy przyszedł dzień spotkania już od wczesnych godzin nie mogłem spać. Zastanawiałem się jak będzie wyglądało Nasze spotkanie. Nie mogąc się doczekać udałem się na miejsce dużo wcześniej. Starówka tego ranka wyglądała pięknie. Był letni poranek i na ulicach powoli zaczynali się pojawiać spacerowicze. Zbliżała się godzina SPOTKANIA. Stałem w pobliżu Kolumny Zygmunta i patrzyłem na powstający Stadion Narodowy po drugiej stronie Wisły. Nagle coś podpowiedziało mi abym się odwrócił.
Właśnie w tym momencie nadchodziła Ona. Olśniewająco piękna kobieta – tyle musi Wam wystarczyć.
Wręczyłem Jej Kwiat i udaliśmy się na umówioną kawę. Prawdę mówiąc na początku nie wiedziałem o czym rozmawiać, ale po chwili wywiązała się rozmowa. Tematy były przeróżne. Pisała o tym Karolina i na pewno już wiecie o czym rozmawialiśmy. To był cudowny dzień. Postanowiliśmy się spotkać także następnego dnia. Wracając do domu nie potrafiłem przestać o Niej myśleć.
Następnego dnia spotkaliśmy się i poszliśmy do ZOO. Było to inne spotkanie niż poprzedniego dnia. Rozmowa się dziwnie układała. Każdy Nasz kontakt (np. muśnięcie dłoni) był natychmiast przepraszany przeze mnie. Zwiedziliśmy całe ZOO. Kiedy Ona odjeżdżała tramwajem do domu stałem na przystanku i myślałem co będzie dalej. Mimo zapewnień, że było miło bałem się, że więcej jej nie zobaczę. Następnego dnia się nie widzieliśmy, ale już kolejnego tak. Było wspaniale. Zrozumiałem, że to jest Ona. Zakochałem się. Po niedługim czasie zgodziła się zostać moją dziewczyną. Nasze życie nabrało niesamowitego tempa. To co teraz napiszę może wydać się niektórym szaleństwem, ale nie Nam to alchemia miłości. Po miesiącu spotykania przyjęła moje oświadczyny i tak się zaręczyliśmy. Właściwie zamieszkaliśmy od razu ze sobą i jesteśmy Najszczęśliwszymi ludźmi na Ziemi. Spędzamy ze sobą cały Nasz czas. KOCHAM JĄ I NIGDY NIE PRZESTANĘ.
Pisząc Naszą historię chcieliśmy podziękować serwisowi My Dwoje za to, że dali Nam możliwość się poznać i zakochać. A Wam drodzy czytelnicy i „poszukiwacze” gwarantujemy, że to naprawdę działa.
Michał