Czytaj więcej na niesamotna-samotna.blog.onet.pl
Czytaj więcej o autorce: niesamotna-samotna
SYNECZEK MAMUSI... - 06.06.2015
Jeżeli spotykasz się z mężczyzną, który
co chwilę powtarza, że jego mamusia to..., jego mamusia tamto...,
zastanów się, czy chcesz wchodzić w układ/ związek
z maminsynkiem.
Jeżeli niedoszła teściowa powtarza ci co chwilę , że
jej syneczek nie lubi takich obiadów, jakie robisz,
że woli więcej pieprzu w zupie, inaczej podawane ziemniaki,
albo nieproszona często daje ci rady, jak go rozpieszczać, pomyśl zanim
zrobisz następny krok.
Nic tak nie potrafi zatruć związku, jak teściowa,
która ciągle myśli, że musi jeszcze opiekować się
swoim dorosłym, czasem starzejącym się synem.
Cokolwiek zrobi kobieta maminsynka, spotka się z ripostą
jego mamusi.
W takim układzie, w którym mamusia odgrywa główną rolę,
w którym ciągle krytykuje kobietę, poniża ją, namawia syna, żeby
postępował wbrew woli i życzeniom swojej wybranki,
zwyczajnie nie da się żyć.
Są kobiety, które myślały,że po ślubie wszystko się zmieni,
że gdy będą żonami, będą miały przewagę nad teściową.
Nic bardziej mylnego. Jeżeli mamusia partnera, przed ślubem
była jeszcze w miarę znośna, po ślubie nie zniesie "konkurencji".
Będzie żądliła jak osa.
Poznałam kobiety, które rozwiodły się tylko dlatego, że ich
życiowy partner, po ślubie nadal słuchał we wszystkim swojej mamusi.
Najczęściej mamusia nie daje żyć synowej, robi wszystko,żeby
syneczek obrzydzał jej życie, niby troską o rodzicielkę, niby
przymusem poświęcania matce większej uwagi, bo stara, bo
trzeba nad nią czuwać, bo dzwoni w nocy, że mysz chrobocze,albo
pająk chodzi nad głową. Trzeba wtedy zostawić żonę, dziecko
i gnać do matki zlikwidować pająka i oczywiście zostać na noc,
gdyby jeszcze coś się przydarzyło.
To naturalne, że każde dziecko musi dbać o matkę, szanować ją, odwiedzać,
tylko,że wszystko ma swoje granice.
Niestety mamusia maminsynka nie uznaje żadnych granic.
Syn nie pojedzie na wczasy, bo nie zostawi matki na dwa tygodnie,
chyba, że zabiorą ją z sobą. Syn nie kupi niczego bez zgody matki,
bo jest mądrzejsza, wie wszystko lepiej, a nawet jeżeli nie wie,
to należy się z nią zgodzić, żeby nie robić jej przykrości.
I tak matka żyje życiem syna i synowej, robi wszystko, żeby
żona zeszła na dalszy plan, a żona nie ma męża tylko nieudacznika,
który boi się stanąć po jej stronie.Nie powie ani słowa,
gdy matka będzie ją poniżała, ośmieszała, czy powoli eliminowała
z ich życia.
Jak toksyczna teściowa potrafi doprowadzić do rozwodu
i zniszczyć psychikę żonie syneczka, wie wiele kobiet,
które przeżyły z takimi teściowymi prawdziwe piekło.
Niestety mąż okazał się słabeuszem,
nie potrafił zadbać o dobro rodziny, bo ani on, ani
mamusia nie potrafili odciąć pępowiny.
Dobrze więc przyjrzeć się teściowej, posłuchać tego co i jak mówi,
a potem zastanowić się czy warto dla tego mężczyzny poświęcić
kilka, a nawet kilkanaście lat życia i zdrowie. (BO DŁUŻEJ WYTRZYMAĆ SIĘ NIE DA)
Pewna kobieta, która to wszystko przeżyła, opowiadała jak teściowa
chorowała za każdym razem, gdy ona z mężem wyjeżdżali na tygodniowy
urlop. O dłuższym wyjeździe nie było mowy, bo teściowa oskarżała ich
o brak serca i sumienia.
Kiedyś dała mężowi ultimatum, albo wyjadą razem na 3 tygodnie, albo ona się
wyprowadzi, żeby mógł zamieszkać z mamusią, niech matulka zastąpi mu żonę.
Na wiadomość o ich wyjeździe teściowa tak się rozchorowała,że wezwała pogotowie
i syneczka wraz z żoną,żeby widzieli, co jej zrobili.
Gdy wyjeżdżali do matki musiała przyjechać córka, bo ta nie mogła wstać z łóżka, potrzebowała
całodobowej opieki. Dzwoniła do nich każdego dnia, a po tygodniu pojawiła się
cała, zdrowa i tryskająca poczuciem humoru, w tym samym hotelu, na tym samym piętrze.
Kobiecie wydawało się,że teściowa jest w stanie umrzeć , żeby syn skoncentrował się tylko i wyłącznie na niej.
Ten człowiek miał odwagę, albo bał się, że żona go opuści, więc czasem postępował wbrew
swojej nadopiekuńczej matce,ale są tacy, którzy za nic w świecie nie sprzeciwią się mamusi, nawet,
gdyby mieli poświęcić swoje małżeństwo.
Warto więc zastanowić się, czy jesteś gotowa na taki związek, w którym teściowa
będzie królową na waszym małżeńskim tronie.
Wielu ludzi uważa, że przysięga obowiązuje,
mimo wszystko, dlatego godzą
się aby ich zdradzano,
bito, lekceważono. Moim zdaniem Prawda jest jednak inna.
Przysięga małżeńska to umowa dwóch stron i jeżeli
któraś złamie
przysięgę, ta druga ma prawo odejść.
Mówi się, że
- jakaś zdrada nie powinna rujnować związku.
- ktoś jest nerwowy, więc może czasem uderzyć, obrazić.
- jak facet sobie wypije, to nie wie co robi itd.
Uważam, że życie mamy jedno, więc powinniśmy dbać o
odpowiednie
przeżycie. Nie ma sensu marnować go dla kogoś,komu
nie leży na sercu nasze dobro.
Przez jakiś czas można wytrzymywać z pijakiem, damskim bokserem,
czy zdradzającym, ale wszystko ma swoje granice.(osobiście
odeszłabym po pierwszym uderzeniu) Nie warto czekać
aż druga osoba doprowadzi do tego, że psychicznie się
załamiemy.
Kobieta(mężczyzna również)powinna chronić zdrowie , życie
swoje i swoich dzieci, a może przede wszystkim dzieci przed
osobami toksycznymi,
nawet jeżeli tą osobą jest mąż i ojciec dzieci.
Kiedy odejść?
Każdy musi sam zdecydować, kiedy dać szansę drugiej stronie,
a kiedy swoje dobro i dobro dzieci postawić ponad
człowiekiem,
który nie liczy się z nami.
Głównymi powodami do odejścia powinny być:
- Naruszanie naszej nietykalności cielesnej, czyli
wszelkiego rodzaju kary cielesne.
- Zdrada, która jest zerwaniem wszelkich umów, przysiąg.
Zdradzający niszczy więzi, które wiązały go z partnerem,
podkopuje zaufanie, sprawia, że druga strona czuje się
niechciana, niekochana,
a często mało wartościowa.
- W związku rządzi teściowa, lub inna osoba z rodziny
partnera.
Nic tak nie potrafi obrzydzić życia, jak złośliwe wtrącanie się osób
trzecich do związku. Nie pozwalajmy na obrażanie, poniżanie,
tylko
dlatego,że robi to rodzina współmałżonka.
- Partner nałogowo pije, nie chce się leczyć, pozwala,żeby
nałóg
rujnował wasze więzi.
- Partner (liczykrupa)wymaga od ciebie oszczędności, podczas
gdy on sam
wydaje np. na kochanki. Miałam sąsiada, który zabraniał
włączać światła,
bo wszystko można zrobić, gdy jest jasno. Pralka musiała być
całkowicie wypchana, żeby sąsiadka mogła ją włączyć, a on
wydawał
krocie na kochankę.
- Gwałt.
Żona nie musi zgadzać się
na współżycie, jeżeli nie ma na to ochoty. Niektórzy tego
nie
rozumieją. Próbują wziąć siłą to "co im się
należy". To jakieś
totalne nieporozumienie. Okazuje się, że wiele żon jest
dosłownie
gwałconych, ale wstyd im poskarżyć się odpowiednim władzom.
Kiedyś pewna kobieta stwierdziła, że woli się poddać
i jakoś wytrzymać, niż doprowadzać do złości męża i siłowych
rozwiązań.
- Jeżeli mąż
podkopuje twoją osobowość, poniża cię, całymi latami
stara się obniżyć twoje poczucie własnej wartości.
- Nie chce pracować, wymaga, żebyś go utrzymywała i
spełniała
wszystkie jego zachcianki.
- On realizuje się w pracy, robi karierę, żąda wsparcia dla
siebie, ale tobie zabrania pracować, uczyć się. Chce żebyś
dla jego dobra była kurą domową, zrezygnowała z własnego
życia, planów i marzeń.
- Ciągłe utyskiwanie, malkontenctwo, wieczne kłótnie o nic,
ciągłe
krzyki, groźby itp.
Z pewnością znajdzie się jeszcze kilka powodów, które
sprawiają, że
z drugim człowiekiem zwyczajnie nie da się żyć.
Jeżeli lata mijają, rozmawiamy,albo próbujemy rozmawiać( bo
małżonek unika poważnych rozmów), trzeba pomyśleć o sobie,
o dzieciach i poukładać swoje życie na nowo, bez toksycznej
osoby.
Życie mamy jedno, nie jesteśmy robotami, zabawkami, ani
przysłowiowymi
chłopcami do bicia.
Z pewnością znajdzie się ktoś, kto nas doceni, będzie kochał
i szanował.
Wystarczy chcieć i nie czekać z założonymi rękami.
Szukającym życzę powodzenia :)
Coraz częściej kobiety
szukają towarzysza życia,
kogoś do uprawiania
seksu,
niekoniecznie do kochania. Nie będę oceniała takich
ludzi, bo w życiu
różnie bywa, ale dobrze pomyśleć
zanim zdecydujemy się
na konkretnego adoratora.
Rozumiem, że samej
może być źle, ale z kimś nieodpowiednim
będzie jeszcze gorzej.
Największym błędem w
każdym wypadku jest zdecydowanie się
na seks, czy
zamieszkanie z pierwszym, który okaże kobiecie zainteresowanie,
prawi komplementy,
wciska wazelinę.
Moja znajoma z firmy
błędnie uznała, że nie ważne jaki facet jej się trafił,
bo potrzebowała kogoś
tylko do seksu. Wiedziała, że facet lubi kobiety,
że żadnej nie odpuści,
skorzysta z każdej sytuacji, ale nie
przeszkadzało jej to.
Stwierdziła, że
potrzebuje się wyżyć, on również, więc nie ma
powodu do zgorszenia,
ani studiowania jego przeszłości, czy zamiarów.
Niestety po kilku
miesiącach pytała czy jest u nas jakiś wenerolog,
bo czuje, że czymś się
zaraziła.
Prosiła o rady.
Szkoda, że nie posłuchała moich poprzednich rad,
gdy zniechęcałam ją do
bliższej znajomości z byłym partnerem do
uciech cielesnych.
Uważam, że nawet tylko
do seksu partner musi być sprawdzony,
żeby nie doszło do
takich problemów, jakie opisałam wyżej.
Po drugie, kobieta lub
mężczyzna mogą zakochać się w osobie,
co do której nie mieli
innych planów, poza seksem. Serce nie sługa.
Dobrze więc jeżeli nie
będzie to byle chłystek.
Po trzecie, żadna z
nas nie chce, żeby partner oceniał nas i nasze
zachowanie w knajpie
przy piwie i kolegach, a wiemy, że prostacy
często pozwalają sobie
na podobne zachowania, co nie przynosi chluby
obgadywanym, wyśmianym
kobietom i skutkuje nieodpowiednim
zachowaniem innych w
stosunku do nich.
I co bardzo ważne.
Panuje moda na fotografowanie siebie nawzajem.
Często kobiety
zupełnie nieznanym osobom wysyłają zdjęcia
swoich intymnych
części ciała. Potem dziwią się, że połowa firmy,
czy większość
internetowych znajomych
wie, jak wyglądają..
pod ubraniem.
Znajoma z osiedla
wysłała dziwnemu nieznajomemu swoje
zdjęcie w towarzystwie
innych osób. Była oczywiście ubrana,ale
facet poznał jej córkę
na ulicy, zagadnął, wyśmiał znajomą
i próbował umówić się
z dziewczyną. Pokazywał jej wiadomości, jakie
matka wysyłała do
niego.Gdy dziewczyna
spławiła typka, ze
złości wstawił ich zdjęcie na swój profil.
Córka długo nie
potrafiła wybaczyć matce jej naiwności.
Nie zachowujmy się,
jak zdesperowane idiotki, które nie mają
żadnych wymagań,
ambicji, czy dumy. Na tym korzystają
tylko faceci, którym
zależy szczególnie na wyżyciu się,
na swoich
przyjemnościach, a partnerkę traktują przedmiotowo.
Bądźmy wybredne,
lepiej trochę poczekać, niż żałować, że zrobiło
się nieprzemyślany
krok, skutkujący chorobami, ośmieszeniem,
czy nawet tylko
dyskomfortem psychicznym, rzucającym cień na
poczucie własnej
wartości.
Najlepiej jeżeli
mężczyzna będzie naszym przyjacielem
i dopiero potem
będziemy decydowały się na poważniejsze kroki.
Bo tylko taka
kolejność dobrze odbije się na naszym życiu.
Przyjaciel jest dobry
na wszystko, ale żeby mieć dobrego przyjaciela
trzeba czasu i cierpliwości.
Przeraża mnie sposób w jaki rozstają się, zdawałoby się
dojrzali ludzie.
Na początku była wielka miłość,wyznania, obietnice, a często już
po kilku latach pary rozchodzą się, złorzecząc sobie nawzajem.
Z wielkiej miłości zrodziła się wielka nienawiść?
Są sytuacje gdy para nie widzi już sensu bycia ze sobą.
Jedni pragną tylko spokoju, inni zmian, w wielu przypadkach
jeden z partnerów chce związki z inną osobą.
Można próbować walczyć o związek, ale czy ma sens utrzymywanie
na siłę czegoś, co mentalnie przestało istnieć?
Moim zdaniem związek tylko na papierze, bez uczuć wyższych
nie ma sensu. Jeżeli mąż czy żona zdradza, chce się rozwieść,
nie widzi możliwości bycia razem, trzeba pozwolić mu odejść.
Zdradzana osoba często jest rozgoryczona, prosi o jeszcze
jedną szansę, przeprasza(czasem sama nie wie za co), próbuje mścić się
na odchodzącym.Nie myśli o tym,że złość i chęć zemsty bardziej
zaszkodzi jej niż zdradzającemu.
Znajoma wyrzuciła mężowi wszystkie rzeczy przez okno, krzyczała,
żeby kochanka,( skoro jest taka dobra) pomogła mu pakować.
Gdy mąż zbierał rzeczy z mokrego trawnika, ona klęła jak szewc, rzucała jajkami.
Jaką miała z tego korzyść? Żadnej, a wstydu co nie miara.
W takich wypadkach najlepiej (mimo wszystko) pozwolić odejść mężowi/partnerowi,
pogodzić się z tym, bo i tak niczego nie zmienimy.
Jeżeli komuś bardzo zależy, najlepiej zostawić "drzwi otwarte".
Wielu wraca, gdy związek okaże się mniej atrakcyjny, niż komuś się
zdawało. Tylko czy potrafimy wybaczyć?
Odejść można spokojnie. Można postarać się
wytłumaczyć partnerowi dlaczego tak, a nie inaczej postępujemy.
Szczera rozmowa czasem daje zaskakująco pozytywne efekty.
Zdarza się,że chcemy lub musimy odejść po cichu, albo raczej uciec,
można, co prawda napisać kilka słów w esemesie, ale lepiej będzie
zadzwonić, powiedzieć spokojnie kilka zdań.
Można spotkać się na neutralnym gruncie, w towarzystwie
zaufanej osoby , wytłumaczyć powód odejścia.
Najgorzej, gdy strona chcąca odejść prowokuje do kłótni,
żeby zrzucić winę na partnera.Wytyka jej błędy,
krytykuje wygląd. Moim zdaniem to jest podłość.
Najważniejsze, żeby w miarę możliwości rozstawać się
w zgodzie, nie palić za sobą mostów. Nie budzić nienawiści.
W niektórych sytuacjach można zaproponować pomoc,
jeżeli osoba opuszczana ma lub będzie miała problemy.
Pewna kobieta miała męża pijaka, który po wypiciu zbyt
małej ilości wody ognistej urządzał karczemne awantury, musiała
uciekać z dziećmi z domu, czasem nocowała u sąsiadów,bo
małżonek szalał. Gdy postanowiła odejść, zostawiła na stole
karteczkę z wyjaśnieniem.
Napisała, że go kocha, ale dłużej tego nie zniesie,
chce, żeby dzieci miały normalne dzieciństwo.
Sąsiadka opowiadała ,że pijak pokazywał jej karteczkę,płakał.
Po pewnym czasie przestał pić, żona znowu z nim zamieszkała.
Okazało się,że spał z kartką od niej, płakał, bo słowa
o miłości zrobiły na nim ogromne wrażenie.
Uważał,że nie jest wart miłości. Zrobił więc wszystko,żeby
był jej wart.
Z niektórymi niestety można kontaktować się tylko przez adwokata.
Rozstanie zawsze jest bolesne, szczególnie gdy jest się porzuconym,
ale dobrze ugryźć się w język lub policzyć do dziesięciu zanim
powiemy coś niemądrego. Krzyki i żale nie pomogą, a człowieka, który
szanuje siebie, szanują inni.
Życie pokazuje, że przegrywać też trzeba umieć. Chociaż rozstanie nie zawsze okazuje się przegraną.
Nigdy nie wiadomo, co czeka Cię po drugiej stronie drzwi,
które właśnie za sobą zamykasz :)
.............
"Uczeń zapytał Mistrza
:
- Czy długo trzeba oczekiwać zmiany na lepsze?
Mistrz odpowiedział :
- Jeśli chcesz oczekiwać - to
długo. "
Dostałam wiele listów od czytelników mojego blogu,
którzy twierdzili, że od dłuższego czasu szukają
swojej drugiej połówki, ale nie mają szczęścia.
Jeżeli już kogoś poznają, szybko
się rozczarowują.
Okazało się, że wielu ogranicza się do komentarzy na blogach,
na fb i wysyłania sobie obrazków.
Inni poprzestają na pustych rozmowach o wszystkim
i o niczym, a na pierwszym spotkaniu okazuje się,że mało o sobie
wiedzą.
Wyobrażali sobie inną osobowość inny wygląd, a tu fotki były
z przed wielu lat, zmarszczki, łysina ..
Warto zrobić coś więcej,wyjść do ludzi , poszukać odpowiednich stron,
portali...
Moim zdaniem jest kilka sposobów na poznanie charakteru
człowieka. Jeden mam szczególnie sprawdzony, bo sprawdzałam
na sobie i znajomych.
Na początku znajomości najlepiej zadawać pytania, od tych ogólnych
do bardzo osobistych - w miarę jak pogłębia się znajomość.
Mężczyźni często nie zadają takich pytań, bo nie chcą
zniechęcić kobiety, a kobiety wstydzą się, twierdzą,że nie wypada,
czekają aż sam powie.
Nie rozumiem tego.
Jeżeli ktoś nie chce, nie odpowie na bardziej osobiste pytanie,
ale i ze sposobu w jaki odmówi można się ogólnie zorientować
czy tylko się krępuje, za
wcześnie zapytaliśmy, czy osoba jest
jeszcze nieufna, a może ma coś do ukrycia.
Zauważyłam, że na początku znajomości ludzie mówią w miarę szczerze
o swoich poprzednich związkach. To jest okazja, jaka potem może
się nie zdarzyć.
Zawsze zadziwia mnie reklama jaką sobie robią niektórzy ludzie.
Na początku znajomości wysyłają zdjęcia przy super samochodzie, z
wielkim
domem w tle, obwieszeni łańcuchami ze złota.
Przepraszam bardzo, chcemy pokazać siebie czy pochwalić się tym,
co mamy? A w rezultacie chodzi nam o to,żeby ktoś poznał i pokochał nas
takimi jacy jesteśmy, czy nasze pieniądze i dobytek?
Później myślimy, że ta druga osoba zawarła bliższą znajomość, bo
"poleciała na kasę". A czyja to wina?
W Internecie mamy okazję pokazać swoje wnętrze, to kim naprawdę
jesteśmy, nie to co mamy i jak wyglądamy.Dlaczego tego
nie wykorzystujemy?
Jeżeli kogoś poznamy, robi dobre wrażenie, a mamy pewne wątpliwości,
zadajmy dodatkowe pytania, obserwujmy, zwierzmy się komuś,
prośmy o rady. Jedna z moich koleżanek poszła do psychologa,
który stwierdził,że dziwne zachowanie jest wynikiem tego,
iż poznana osoba najprawdopodobniej ma skłonności do tej samej płci.
Diagnoza okazała się trafna.
Życie jest długie, warto dociekać, żeby wybrać odpowiednią osobę,
chociaż naprawdę poznamy partnera dopiero po zamieszkaniu z nim.
Jest jeszcze jedna ważna sprawa.
Najlepiej i najszybciej poznajemy osobowość człowieka, gdy pokłócimy
się z nim. Nie namawiam do kłótni, ale gdy do niej dojdzie
obserwujmy jak zachowuje się kandydat na partnera/męża.
Kłótnia to taki moment, gdy człowiek traci kontrolę, zapędza się
zbyt daleko, pokazuje swoje prawdziwe wnętrze.
Bądź kobietą, bądź mężczyzną, nie udawaj, nie kreuj się na kogoś
innego. Niech ludzie kochają Cię takim, jaki jesteś. Miej odwagę być
sobą.
Bądź otwarty, taktowny i szczery.
Na dłuższą metę to się opłaca, a że po drodze stracimy pewnych
absztyfikantów, to żadna strata. Potraktujmy to jako naturalną
selekcję.
Wysilmy się na szczerość i domagajmy się szczerości.
Nie oceniajmy pochopnie, próbujmy najpierw zrozumieć,
bo tylko wtedy unikniemy wielu rozczarowań.